Refleksja nad artykułem…

Witam Was po raz kolejny! Mam nadzieję, że nie przestraszyliście się tamtym wstępem,przyznaje jest nie składny i w ogóle do kitu…

Natomiast dzisiaj chcę się z Wami podzielić refleksją na temat pewnego artykułu, co prawda czytałem go już dosyć dawno, lecz jakoś nigdy nie miałem okazji do skomentowania, więc zrobię to teraz….

Artykuł porusza głównie temat seksualności osób niepełnosprawnych w Polsce, ale rozkładając go na części pierwsze, dotyka również innych ważnych tematów m. in. jak społeczeństwo nas postrzega itd. Ten tekst opisuje podobne, a wręcz czasem identyczne sytuacje, które znam z własnego doświadczenia, dlatego zrobił na mnie takie wrażenie. Może lepiej najpierw przeczytajcie ów artykuł, żeby dobrze rozumieć do czego się odnoszę w mojej dalszej wypowiedzi. Link do tego tekstu jest tu; Przejdź do artykułu.

Własne spostrzeżenia

Gdy byłem małym gówniarzem, nie miałem żadnych problemów z kontaktem z moimi zdrowymi rówieśnikami. Rodzice zostawiali mnie przed blokiem i bawiłem się razem z nimi, nie przeszkadzało im to, że nie potrafię mówić, ani mój wózek, wozili mnie, nieraz słuchałem płyt chodnikowych…, ale kto by się przejmował rozbitym kolanem czy odrapanym czołem, przecież zabawa była najważniejsza. To trwało do czwartej klasy szkoły podstawowej, w między czasie już czułem, że coraz bardziej oddalam się od nich. Nie mieliśmy już tak dużo wspólnych tematów, gdy się spotykaliśmy popołudniami, ponieważ miałem nauczanie indywidualne ze szkoły podstawowej w rehabilitacyjnym ośrodku, bo rodzice chodzili do pracy i nie było innego wyjścia. Z kolei oni uczęszczali normalnie do szkoły, z czasem poznali innych kumpli, z którymi można było pójść na dyskotekę, powyrywać laski, upić się itp.

Po prostu dojrzewali…. A ja… No cóż… Też dojrzewałem, lecz nie mogłem doświadczać tego co oni, tzn. tego co normalny nastolatek doświadcza; pierwsze miłości, umawianie się na randki itd. Nie mogłem tego przeżywać, bowiem jak już wyżej pisałem, byłem na indywidualu w tym ośrodku, tam miałem paru kumpli i koleżanek, zdrowych psychicznie, z którymi mogłem normalnie o wszystkim pogadać. Reszta to niepełnosprawni psychicznie. Nie, nie mam nic do nich absolutnie, tylko chcę Wam wytłumaczyć, że o uczeniu się życia, zachowań w rówieśniczym środowisku nie było tam mowy. Kumacie o co mi biega mniej więcej? A jeszcze do ośrodka musiałem chodzić w dresach, rzekomo szło o rehabilitacje, lecz ja wiem, że to guzik prawda, za przeproszeniem. Najbardziej zależało tym babkom, które mnie wysadzały siku, krótko mówiąc; nie chciało im się bawić w rozpinanie, zapinanie guzików, zamków itd. Zawsze na mnie wrzeszczeli gdy ubrałem dżinsy lub jakieś podobne z rozporkiem hihihi. No to wziąłem się na sposób, nauczyłem się nie sikać przez 7 godzin, czyli przez pobyt w ośrodku i bez łachy! W końcu nikt nikomu nie mówi w co ma się ubierać, nieprawdaż?

W liceum sytuacja się poprawiła, dalej miałem indywiduala, ale chodziłem czasem do szkoły, na takie spotkania jak wigilia, nieraz godzina wychowawcza, czasem kilka osób z klasy przychodziły mnie odwiedzić w domu. Tylko wszystkie te spotkania miały ton; tak jak autorki tego artykułu napisały, pompatyczny, w stylu; „O Tomek jak znakomicie sobie radzisz…..” itp. Ja próbowałem im parę razy tłumaczyć, że żaden ze mnie nadczłowiek, jestem taki sam jak oni, też mi się nie chcę czegoś zrobić czasem, też mam zły dzień…. A i tak nie docierało to do nich.

Taka Konstancja

Jeszcze dorzucę swoje trzy grosze do naszej służby zdrowia, też miałem z nią kilka przygód. Raz, bolał mnie ząb, trzeba było po prostu założyć plombę i sprawa załatwiona. Byłem u kilku dentystów, każdy odmówił, bo się bali mnie, tak mówili, jeden powiedział, że ewentualnie może mnie uśpić i usunąć tego zęba. Czujecie to??? Potem wreszcie znalazłem jakiegoś normalnego, wsadził mi plombę i zęba mam do dzisiaj. Następna sytuacja; poszedłem do okulisty na badanie, bo wzrok mi padał, to on mnie traktował jak jakieś małe dziecko , dopiero kiedy w czasie rozmowy wyszło, że studiuję i pracuję, to nagle zaczął mi „Panować” itp.

Jak dla mnie ten artykuł trafia w samo sedno problemu i dobrze go diagnozuje.

A Wy co o nim myślicie i o tym moim monologu? Zapraszam do komentarzy!

Do następnego spotkania!